Pozwolę-sobie-się-nie-zgodzić dwulatka
by aniversum
Bunt dwulatka? Serio?
Szkoda, że nie nazwali tego Sprzeciwem Dwudziestego Czwartego Miesiąca.
Mam łzy w oczach, bo Emma ma dopiero dwadzieścia jeden miesięcy i obawiam się, że to dopiero rozgrzewka.
Oczywiście słyszałam o tym przełomowym momencie w życiu dziecka, widziałam różne jego wersje, ale to co zaserwowała mi moja własna krew z krwi, kość z kości, doprowadza mnie czasami na skraj Obłędu i zastanawiam się czy nie skoczyć.
Rzecz ma się tak – dziecko odkryło moc sprawczą i możliwość podejmowania decyzji i teraz kształtuje swoją osobowość – sprzeciwia się, idzie w odwrotnym kierunku, wymaga, żąda, chce, potrzebuje. Czasami wszystko to odbywa się w tym samym momencie i Emma zamachując się do uderzenia, jednocześnie mówi, żeby ją przytulić. Potem mnie odpycha i krzyczy: Non! Za chwilę przychodzi, żeby ubrać lalkę, która jedna nie zrobiła kupy.
Robi super żarty – kładzie się, gdy trzeba nałożyć koszulkę, a kiedy odchodzę – goni mnie z ubraniem w ręku, oburzona, że jej nie ubrałam.
Jakie mam sposoby na zachowanie zdrowego rozsądku, żeby jak najrzadziej wydzierał się ze mnie Potwór Wściekłej Matki Wrzeszczącej? Pozwalam jej robić co chce, o ile nie zagraża to jej bezpieczeństwu i bezpieczeństwu innych. Kiedy chciała w restauracji iść na drugi koniec zobaczyć akwarium – pozwoliłam jej, ale powoli poszłam za nią, żeby nie przestraszyła się, kiedy straci nas z oczu. Nie zabieram jej z przestrzeni publicznej, kiedy w porywach złości (nie mogła zjechać po mokrej zjeżdżalni) rzuca się na ziemię. Mówię jej, że jeśli chce się przytulić – jestem tu i czekam. Ale jednocześnie stoję poza zasięgiem wściekłych rąk. Nie pozwalam jej rzucać jedzeniem i jestem gotowa ponieść konsekwencje tej decyzji. Staram się nie unosić, chociaż tak samo jak ona – jestem człowiekiem i ulegam emocjom. Nie odbieram sobie tego prawa, po prostu wybieram zachowanie spokoju przez większość czasu.
Nie jest też tak, że w naszym domu bez przerwy odbywa się festiwal szaleństwa kształtowanie osobowości – dużo się razem bawimy, spędzamy razem czas gotując czy sprzątając. Taki dwulatek świetnie ładuje pranie i wyciąga je z pralki, wiesza skarpetki a nawet odkurza (!). Myje fronty szafek w kuchni i zagniata ciasto na kopytka (to nie był najlepszy pomysł!).
W sobotę lecimy do Polski na dwa tygodnie. Pierwsze kilka dni spędzimy w Warszawie (kolejna próba odebrania dyplomu!). Przygotowuję się na nasz drugi wspólny lot (wybieram zabawki i instaluję Peppę na iPadzie). Mamy w planach aktywne zwiedzanie i mam nadzieję, że kształtująca się osobowość mojej córki nie pokrzyżuje nam planów ani nie popsuje humorów.
Po pierwsze córeczkę masz prześliczną! Wcale po buźce buntu nie widać :-) Widzę, że ciekawie u nas też będzie za mniej niż trzy miesiące. Mój buntownik zaczyna już teraz, choć kota nie mamy i z młotkiem nie chodzi :-) Muszę przyznać, że zarówno uśmiałam się jak i nie mogłam wyjść z podziwu nad tym jak odwróciłaś sytuację mówiąc małej, żeby papierek w ziemię wbiła! Genialne. My też się wybieramy do Polski w kwietniu i mój „smok” będzie w takim wieku jak Twój. Sama dzisiaj grzebałam za listą zabawek na podróż. Mogę Ci podesłać to co znalazłam, chcesz? Ciekawa też jestem co Ty zdecydujesz się spakować do smoczego zestawu zabaw w podróży. Pozdrawiam i powodzenia :-)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
O! Właśnie przytargałam do domu kokorowe patyczki do lodów i małe pudełko (ze sklepu za 2Euro) i już widzę, że chyba polecą z nami. Nic to nie waży, a jaka cisza!
PolubieniePolubienie
Tylko pomyśl, że po kilku minutach pojawi się ON, zamaszysty ruch ręką. I wszystkie te patyczki pójdą wpiz… wszędzie! Chętnie zobaczę tę listę, bo na razie waham się między Barbie (nigdy nie widziała) a znikopisem.
PolubieniePolubienie
Bunt dwulatka? Nie ma czegoś takiego. Bunt po prostu się zaczyna mniej więcej w tym wieku i już nigdy nie kończy :D
Moja Emma pozdrawia Twoją!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Nomenklatura powstała w czasach, w których inaczej wychowywało się dziecko. Teraz słodkopierdzące rodzicielstwo bliskości (nienawidzę tej nazwy) nazwałoby to inaczej. A to nic innego jak początek kształtowania się odrębności – niemowlę postrzega świat poprzez matkę (mama i ja to jedno), a dwulatek obczaja, że ta sama matka może być demonem (nie ma żelek) i aniołem (są żelki). Początek wszystkiego. Na szczęście wraz z kompetencjami społecznymi dziecka, zmienia się forma protestów:D
I nawzajem!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Podoba mi się Twoje podejście do wychowania dziecka. Popieram.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Czyli po porodzie jest tylko gorzej… ok.
PolubieniePolubienie
A to łudziłaś się, że rzecz ma się inaczej? :D
PolubieniePolubienie
Łudziłam.
PolubieniePolubione przez 1 osoba