Obsesja Ojca?

by aniversum

 

-Dobrze byłby, gdyby Emma dorastała z psem – powiedział Ojciec Dzieciom, obserwując jak córka wali po głowie Akirę (na zdj. ) – To znaczy ze szczeniakiem.

– O! Ale z jakimś małym – podjęłam temat. – Idefixem! – użyłam profesjonalnej nomenklatury kynologicznej.

– Czym?!

– No, z Idefixem.

– A to nie czasem West Highland White Terrier? – niby zapytał, ale jednak od razu pogodził się z tym, że ma bezwzględną rację.

– Nie wydaje mi się. Chyba to nawet kiedyś sprawdzałam – zaczęłam przekopywać archiwum swojej pamięci, czyli bezczelnie weszłam w Google. – O! Tak, to nie Westie, to miniaturowy sznaucer.

– Nie istnieje biały sznaucer! – ego Ojca Dzieciom nie pozwalało mu łamać jedynej zasady, którą kieruje się w życiu: zawsze mam rację. 

– Widocznie zaistniał – odparłam spokojnie, pokazując mu zdjęcie.

Ojciec Dzieciom prychnął na mnie bezczelnie i pewnie wyszedłby na papierosa, gdyby palił. A tak rzucił tylko:

– Krowa! – i pokazał mi język.

Od tamtej pory Ojciec grzebie w internetach, czyta swoje mądre książki o psach (przypominam: jest behawiorystą zwierzęcym, trenuje psy), ogląda filmy. Tak jest za każdym razem, kiedy na horyzoncie pojawia się temat drugiego psa.

– A może King Charles? – podrzucam mu kolejną rasę.

– Nie, to pies dla dziadków!

– A czemu nie York Miniatura? – proponuję.

– Zobacz jak ten pies wygląda! To to sama będziesz wyprowadzać na spacer! – pokazuje mi Czubakę z  kokardą.  – Poza tym – ciągnie temat – wolałbym trochę większego psa.

– Dlaczego?

– Bo taki do sześciu kilo, to w zimie marznie, a wolałbym nie musieć nakładać mu ubranka. 

– Ale taki mały to może z Pimpkiem (kot rasy: byłbym persem, ale coś poszło nietak) jeździć w jednym transporterze!

Jednak Ojciec Dzieciom, głuchy na moje argumenty, wrócił do oglądania aportujących terierów. Powiem tylko, że to już piąty  „drugi” pies. Zaczynało się od Cane Corso (wycieczka do hodowcy), potem był francuski buldog (łamany przez mopsa) i  dogue de bordeaux.

 


Zdjęcie wykonał Ojciec Dzieciom, który poza byciem behawiorystą, trenerem i dyspozytorem sprzętu do pomiaru promieniowania urządzeń medycznych, jest też fotografem – amatorem (nie, że nie umie, tylko że lubi).